http://blogroku.pl/2013/kategorie/ulica-i-dom,5h3,blog.html

Liczba wyświetleń

sobota, 4 października 2014

Wyprawa

Witajcie :)

Moja wyprawa za Wielką Wodę rozpoczęła się w sobotę 30 sierpnia wieczorem. Wyjazd do Katowic samochodem, z K-wic autokarem firmy Polski Bus do Warszawy - bilet 25 PLN od osoby, normalnie taniocha jakich mało a autokar z WC i WiFi :-D
4,5 godziny jazdy i jesteśmy w Warszawie, godzina 24 z minutami i tłumy kibiców wracających z otwarcia Mistrzostw Świata w siatkówce. Śpiew i zabawa po wygranym meczu otwarcia. My (ja, młoda i jej chłopak) taksówką jedziemy na lotnisko. Odprawa rozpoczyna się o godzinie 4,45. Co robić tyle czasu ? SPAĆ :P
Rano pożegnanie, łzy, całusy, przytulanie... Było smutno.
                                                                               
                                                                             
Odprawa, kawa, zakupy na bezcłowym i wylot do Frankfurtu, ogromne lotnisko i 50min oczekiwania na lot do Paryża (tak, tak, dwie przesiadki ale za to bilet znacznie tańszy :) )
w Paryżu dwie godziny oczekiwania na wylot, kolejna kawa i odprawa bezpieczeństwa.
Ośmiogodzinny lot przez Ocean, z małymi turbulencjami, trzema posiłkami i drinkami, minął na oglądaniu filmów i słuchaniu muzyki.
W Nowym Jorku (lotnisko Newark) wylądowałem w niedzielę o godz. 3.45 pm. Odprawa celna i paszportowa bez najmniejszych problemów, raptem jakieś 15 minut :)


Przywitanie przez przyjaciół i 30 minutowa podróż do miejsca w którym spędzę trochę czasu.
Obiad, kawa, rozmowy do późna. Sielanka...
W poniedziałek święto więc wolne. Wyprawa na zakupy po ubranko do pracy i inne potrzebne rzeczy.
Wtorek był już normalnym dniem pracy i od razu szok - temperatura 35 stopni w cieniu i wilgotność 48%, jak w tropiku, było ciężko.


Cóż więcej o tych pierwszych dniach pobytu w Stanach  i moich obserwacjach mogę napisać ?
Na ulicach brudno, drogi dziurawe (jaku nas :P ), ceny w sklepach zaskakują bardzo pozytywnie.
Na każdym kroku witają Cię nieznajomi, uśmiechają się do Ciebie na ulicy, w sklepie, w sąsiedztwie.
Są życzliwi.



Chyba było by na tyle na pierwszy wpis od wieków :-D
I mam nadzieję że jeszcze mnie ktoś czyta ;)


7 komentarzy: