http://blogroku.pl/2013/kategorie/ulica-i-dom,5h3,blog.html

Liczba wyświetleń

środa, 9 października 2013

Odpowiedzialność, Poświęcenie, Heroizm....



Miałem pisać zupełnie o czymś innym, ale wpadł mi w oko artykuł o przedwojennym bokserze, Billym Miske. W wieku 24 lat dowiedział się od lekarzy, że wysiadła mu nerka. Dzisiaj miałby przeszczep i po problemie, ale wtedy był to wyrok śmierci, dali Billemu pięć lat życia. Lekarze sugerowali mu zaprzestać walk w ringu, no bo wiadomo, uderzenia w korpus, w brzuch, w nerki... Ale lekarze nie wiedzieli że Billy wpędził się w poważne tarapaty finansowe. Prowadził bowiem komis samochodowy, był zbyt hojny, za bardzo ufał ludziom, którzy podawali się za jego przyjaciół. No i Billy zamiast się leczyć, spędzać ostatnie lata z rodziną, walczył nadal. Od odczytania wyroku przez lekarzy, Billy stoczył ok 30 walk i wciąż był dobry, choć słabł z każdą kolejną walką. W 1920 stanął do trzeciego pojedynku z Jackiem Dempsey'em. Stawką był tytuł mistrza wagi ciężkiej, i co za tym idzie, sporo kasy za wygraną. Walka skończyła się już w trzeciej rundzie, gdy Dempsey posłał Miske'a na deski. Była to pierwsza przegrana przez nokaut w jego dotychczasowej karierze, choć stoczył już ponad 100 pojedynków.

"Gdy walczyliśmy po raz trzeci, Billy był umierający, nie wiedziałem jednak, że jego stan jest już tak zły. Wiedziałem tylko, że błagał mnie, bym wyszedł z nim do ringu. Potrzebował pieniędzy, by potem móc odpocząć i podreperować zdrowie. "
 - napisał lata później w swojej autobiografii Jack Dempsey.

Z pieniędzy, które dostawał za walki, spłacał kolejne długi. W 1923r Billy czuł był już tak słaby, że czuł zbliżającą się śmierć, o treningach i walkach mógł już zapomnieć. Długi zostały spłacone, ale rodzina została bez środków do życia, zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Billy postanowił wyjść na ring ostatni raz, po to, żeby zarobić kasę na święta i aby finansowo zabezpieczyć żonę i trójkę dzieci, gdy jego nie będzie.

Rozmowa Billego z jego promotorem, Jackiem Reddy'm:
 - Jack, załatw mi walkę
- Chyba żartujesz? Nie jesteś w stanie walczyć.
- Bez względu na wszystko, po prostu znajdź mi rywala.
- Nie zrobię tego.
- Słuchaj, Jack, jestem totalnie spłukany. Wiem, że nie zostało mi wiele czasu i, zanim się stąd wymelduję, chcę dać Marie oraz dzieciakom jeszcze jedne święta. Na następną gwiazdkę już mnie z nimi nie będzie. Potrzebuję jeszcze jednej wypłaty. Chcę, by te święta były czymś, za co Marie i dzieciaki będą mnie pamiętać.
- Podobnie jak ja, dobrze wiesz, że walcząc w takim stanie, możesz tego nie przeżyć – Reddy nie dawał za wygraną.
- Wiem. Ale jestem wojownikiem. Prędzej umrę na ringu, niż w domu, siedząc w bujanym fotelu.
Jack wyciągnął z kieszeni portfel: - Pozwól mi pomóc. Ile potrzebujesz?
- Nic z tego. Nigdy nie brałem jałmużny i teraz nie zacznę tego robić.
- Dobra, oto co zrobimy. Wrócisz do treningów. Jeśli zdołasz dojść do jako takiej formy, zorganizuję ci walkę.
- Wiesz, że nie mogę tego zrobić. Nie jestem w stanie trenować, ale, ze względu na moją rodzinę, muszę raz jeszcze wyjść na ring. Proszę, zrób to dla mnie. Proszę.
- Będę żałował tego do końca życia... Daj mi sprawdzić, co da się zrobić.

Ostatnią walkę w swoim życiu miał stoczyć z Billem Brennanem. Gdy Billy wyszedł na ring, widzowie na trybunach oniemieli, był bardzo wychudzony, myśleli, że i bez żadnego ciosu padnie na deski. Billy wygrał tą walkę w czwartej rundzie poprzez nokaut, gwizdy na trybunach dobitnie świadczyły o tym, że kibice uważają walkę za ustawioną.  Billy zarobił 15 tysięcy dolarów, co pozwoliło jego rodzinie na zorganizowanie prawdziwych Świąt Bożego Narodzenia.
Billy Miske został odwieziony do szpitala, w bardzo ciężkim stanie, 25 grudnia. Zmarł w Nowy Rok rano.
O tym, że dali mu pięć lat życia, powiedział żonie dopiero na łożu śmierci. Wiedziała tylko, że jest chory. Potem Marie cierpliwie czekała, aż trójka dzieci podrośnie na tyle, by potrafiły w pełni zrozumieć poświęcenie taty. Billy junior tajemnicę gwiazdki 1923 roku poznał dwa lata później, gdy miał 7 lat.
Z tamtych świąt zapamiętał zapach choinki, zabawne dźwięki wydostające się z dziecięcego pianina i radość z otrzymanej kolejki. Zapamiętał rodzinną atmosferę i śmiech taty dobiegający z salonu. Zapamiętał, że złamało się krzesło, gdy siadała na nim babcia. Zapamiętał też, że zaraz po świętach tata umarł.


Z naszego "podwórka" również mamy przykłady prawdziwego oddania rodzinie, bliskim. Należy tutaj wspomnieć wspaniałą postawę choćby:
 Agaty Mróz, która będąc w ciąży,czekała do rozwiązania na przeszczep szpiku kostnego, zabieg się udał, niestety zmarła 14 dni po operacji na skutek sepsy i związanego z nią wstrząsu septycznego.


 Przemka Salety, poświęcił karierę sportową dla córki, oddał dla Niej swoją nerkę.



Jestem pewien, że każde z nas, rodziców, jest w stanie bez najmniejszego wahania oddać swojemu dziecku to co najcenniejsze.
I tak niewiele trzeba aby pomóc jeszcze komuś, obcemu, umierającemu. Możemy podarować ŻYCIE, wystarczy zostać:

        Honorowym Dawcą Krwi

  
Dawcą Komórek Mcierzystych 

Ja to zrobiłem...



Przepraszam jeżeli kogoś zdołowałem, ale musiałem to napisać....


18 komentarzy:

  1. Mnie tam nie zdołowałeś. To jasne, że dla naszych dzieci zrobimy wszystko. Powinniśmy w każdym razie. To takie naturalne raczej działanie. I dobrze jest pomagać innym.

    A z drugiej strony - serce mi pęka na zmianę ze szlagiem, co mnie trafia, jak widzę, jak marnowane jest ludzkie zdrowie i życie przez zwykłą ludzką głupotę, brak czułości, lenistwo... To po prostu smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze w tym jest to że ludzie umierają pod Przychodnią, pod Szpitalem, w domu, na ulicy bo....
      ...bo lekarz nie przyjmie, karetka nie przyjedzie, bo koszty, bo brak kontraktu. Ludzie którzy biorą pieniądze za ratowanie życia, mają to życie w d...e. I to jest dla mnie nie do przyjęcia :(

      Usuń
    2. No niestety. Lekarz nie wyjdzie przed budynek, bo... ma płacone za prace na terenie budynku. Ile było takich przypadków, że ktoś zmarł na ulicy, bo lekarz nie wyszedł? Że nie wspomnę o licznych ostatnio przypadkach katowania dzieci...?

      Usuń
  2. Piękne wiesz??
    ja oddałam po raz pierwszy krew przed tatuażem.. zawsze bałam sie igieł ale doszłam do wniosku że skoro wytrzymam tatoo to wytrzymam to..
    teraz muszę zrobić pół roku przerwy ale potem będę oddawać..
    to niewiele ale wiele

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to nie jest wiele dla Ciebie, dla mnie, ale dla potrzebujących to Życie.
      Popieram :)

      Usuń
    2. Nigdy nie wiemy czy sami nie będziemy potrzebować krwi.. pomocy..
      ja kiedyś potrzebowałam...
      i to wcale nie ejst takie straszne :D

      Usuń
    3. o tym właśnie mówię i zachęcam ;)

      Usuń
  3. Czytałam o tym bokserze- niesamowita historia ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając, wzruszyłem się tą historią.

      ps. widzę że "jaskółkę" to Ty umiesz zrobić ;P

      Usuń
  4. tak? hahahahaha skoro widzisz to gdzie lajk? :PPPPPPPPPPP

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mogłem kliknąć jako blog, nie ma takiej opcji ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie każdy rodzic by tak się zachował, są też tacy, którzy swoje dzieci grzebią w szklarni, ukrywają w beczce, albo duszą...chociaż wolę o tym nie myśleć. Piękne historie i warto o nich pamiętać, tak samo jak o oddawaniu krwi i szpiku, jeżeli można pomóc. Przed ciążami też oddawałam krew, później ciąże, karmienie piersią i astma wywaliły mnie z obiegu, ale cieszę się że temat jest aktualny dla innych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. i ja się cieszę że podobnie myślimy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja regularnie oddaję krew i jestem zarejsterowana jako potencjany dawca szpiku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. historia niesamowicie poruszająca....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, człowiek jest zdolny do największych poświęceń dla bliskich, i to jest piękne

      Usuń